Jesienne harcowanie - Biwak w Pogorzeli

W ostatni weekend odbył się biwak naszej drużyny. Działo się! Zdobyliśmy kolejne punkty do Odznaki Turystyki Pieszej no i znaleźliśmy nasze pierwsze “geocachingowe” kesze!
Na Dąbrowiecką Górę!
Do lasu wprowadza nas czerwony szlak. Trzeba podkreślić, że szlak jest dosyć uczęszczany. Mijają nas biegacze, rowerzyści, spotykamy spacerowiczów i grzybiarzy. Po obu stronach drogi widać już jesień, drzewa mienią się różnymi kolorami.
Potężne dęby – pomniki przyrody robią na nas wrażenie. Jest w nich coś takiego, co wzbudza respekt. Niedawno mijaliśmy miejsce o nazwie “Okoły”. Gdzieś obok szlaku w gęstwinie krzaków i zarośli kryją się ruiny folwarku i dworu. Warto zapamiętać! Może jeszcze będziemy mieli okazję spenetrować to miejsce 😉
Przechodzimy około 3,5 km. Krajobraz zmienia się. W tym miejscu zdecydowanie rządzą wydmy i piach. Szeroka droga prowadzi nas do skansenu fortecznego “Dąbrowiecka Góra”. Jest chwila na zwiedzanie, chwila na obejrzenie ciekawie odrestaurowanych bunkrów z czasów II Wojny Światowej.
Mamy pierwszego “kesza”
Przeglądając serwisy “geocachingowe” okazuje się, że w naszej okolicy znajduje się ukryta skrzynka. Próbowaliśmy znaleźć coś podobnego podczas obozowej wędrówki na “Zamczysko”. Wtedy nam się nie udało więc jakoś nie mieliśmy wiary, że tym razem może być inaczej. Podjęliśmy jednak wyzwanie. Dziewczyny penetrowały okolice, a ja próbowałem znaleźć odpowiedni współrzędne geograficzne. Po paru minutach walki z technologią się udało! Mam namiar! Idziemy do skrzynki. Dotarliśmy na miejsce. No dobra ale gdzie to jest. Martyna wpadła na pomysł, że musi to być w jakimś nietypowym miejscu. I faktycznie! Nietypowy jałowiec skrywał naszego pierwszego odnalezionego “kesza”!
Emocji było sporo. Za chwilę było ich jeszcze więcej jak okazało się, że w pobliżu jest jeszcze jedna skrytka. Tym razem skarby skrywał teren wokół dobrze zachowanego rowu przeciwczołgowego. Znalazcą kolejnej skrzynki była Oliwia.

Wracać tą samą drogą jest dosyć nudno więc ruszyliśmy zielonym szlakiem, który doprowadził nas z powrotem do Pogorzeli. Jego ostatni fragment był dosyć ciekawy. Wąska ścieżka wiła się przez zarośla. Poznanie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego z innej strony było dobrym pomysłem. Trochę zmęczeni dotarliśmy do świetlicy.